
To było jakiś czas temu. Wzięłyśmy udział w Festiwalu Jabłka. A tam piekłyśmy szarlotkę z Andą Rottenberg.
Była pyszna, lecz w domu nieco ją zmodyfikowałyśmy o wersję Wujka Krzysztofa z Kalwarii Zebrzydowskiej.
Wzięłyśmy to co najlepsze z obu przepisów. I tak powstała nasza, a jaką kryje w sobie tajemnicę ?

Składniki:
30 dkg mąki
20 dkg masła
5 dkg cukru lub mniej
2 żółtka
6 jabłek Szara Reneta
lub 2 x więcej wersja Krzysia
1 paczka galaretki agrestowej
cynamon odrobina
łyżka tartej bułki lub grysiku
forma, o średnicy 28 cm



Wykonanie :
Sprawa jest banalnie prosta. Łączymy: mąkę + masło + cukier + żółtka wyrabiamy kruche ciasto.
Dzielimy ¾ + ¼, lub ½ +½. W zależności, czy chcemy mieć kratownicę na górze, czy drugą warstwę ciasta. Wersja Andy lub wersja Krzysztofa.
Obie części. Wkładamy na 15-30 minut do lodówki.
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Jabłka obieramy, kroimy lub ścieramy na tarce. W wersji Krzysztofa dodajemy do nich galaretkę + grysik, mieszamy dokładnie.
¾ ciasta lub ½ rozwałkowujemy i kładziemy na blasze, tortownicy. Dodajemy masę jabłkową. I w zależności od wersji albo robimy paseczki, albo nie.
Pieczemy na oko, aż będzie dobrze, czyli góra będzie zarumieniona. Można też podpiec najpierw spód (10 minut) i potem dodać resztę składników.
Upieczoną posypujemy cukrem pudrem, lub kryształem lub cynamonem, lub zostawiamy tak, jak jest. Jest na pewno pyszna.