
W tym roku trochę inna niż zwykle, bez Mamy. Tata, Kasia i Maja wymyślają, kupują i przygotowują wszystko od A do Z – sami.
Obowiązkami podzieli się sprawiedliwie i dość tradycyjnie. Tata, jako Wielki Łowczy wyruszył na polowanie sam, no niezupełnie ze słynną już w naszej rodzinie listą potrzeb.
A była ona dość szczegółowa, wszystkie didaskalia były istotne. Zastosowano bowiem zasadę ograniczonego zaufania.
- 1 x kiść bananów. (do ciasta 4 powinny być dojrzałe + 4 niedojrzałe)
- bakalie : orzechy laskowe, daktyle(świeże lub w paczce, ale dobrze byłoby aby były miękkie, rodzynki …)
- 1 x worek ziemniaków (1,5 kg) – najlepsze u Pana – odmiana żółta – 2 kg
- 2 x ogórek (najlepiej duży) – sprawdzić, czy nie jest zepsuty, w folii są często początki gnicia. U Pana są mniejsze, droższe ale lepsze.
- 1 x brokuł – zielony, jak są ślady żółtego to psuje się – takiego nie.
- 4 x cebula biała, 4 x cebula czerwona, 2 cebule cukrowe – u Pana.
Wrócił ze słowami : NIGDY WIĘCEJ.
No cóż, w okresie świątecznym jest trochę trudniej. Nie wszystko zostało kupione. Nie zniechęcajmy się. Tata podszedł do sprawy kreatywnie. Pomidory były za drogie, kupił rzodkiewki. Super.
Dziewczyny musiały opracować nową koncepcję. Wyczarowały niezłe przysmaki : hummus buraczany, twarożek z rzodkiewką, pieczona biała kiełbasa, chlebek bananowy, sernik z jagodami, chrzan.
A na obiad była kaczka. Kolacja trwa, ale to już resztki. C.D.N
