
Pierwsze spotkanie z koniem było, kiedy Maja skończyła 1,5 roku. To wtedy zapisałam ją na zajęcia hipoterapii. Była najmłodsza. Po paru minutach rytmicznej jazdy w koło zasypiała.
I tak minęło ponad dwadzieścia lat. Nie pamiętam, kiedy nauczyła się samodzielnie jeździć na koniu. Konie po prostu były i są nadal.
Dzisiaj już w mniejszym zakresie przez brak czasu. Natomiast każdego roku staramy się wziąć udział w obozie organizowanym przez Fundację Hipoterapia. To jedne z najpiękniejszych wyjazdów wakacyjnych.
Spędzamy właśnie ferie w Uściąży, w Zagrodowej Osadzie, stąd moje wspomnienie konnej przygody.




