powiedziała woda misce, miska – ławie, ława – trawie, trawa – łące, łąka – słońcu. Słońce zajaśniało.”

A potem niebo się zachmurzyło … STOP.
Dzisiaj nie będzie na smutno. Dzisiaj będzie o sztuce. Jak sztuka znalazła malucha i pomagała nam w codziennej rehabilitacji.
Aby codzienne ćwiczenia nie były trudne i nudne postawiłam na wolność. Wszystkie chwyty były dozwolone, można było się paprać, brudzić, chlapać, czasem niszczyć.
Wolno było tworzyć, rysować, malować wszędzie, w kuchni, w łazience, w pokoju, na ścianie, na meblach, na chodnikach, murkach, w błocie, piasku i kamieniach.
No limits ! I tak było, zresztą wystarczy sięgnąć do starych fotografii.
Tak właśnie Maja uczyła się trzymać pędzel, czuć różne faktury, jeść łyżką. To była jej integracja sensoryczna, koordynacja itp.
No cóż, że sufit wyglądał jak obraz Jacksona Pollocka.
Nie mam niestety zdjęć zniszczeń domowych z tamtych czasów, a szkoda.

Razem tworzyłyśmy i nadal tworzymy – nasze kartki świąteczne, gry, piszemy pamiętniki z podróży, wymyślamy kreatywne prezenty.










Od dawna bierzemy udział w konkursach. Czasem jest śmiesznie, gdy nagrodę główną odbiera Maja ku zaskoczeniu organizatorów.



Regularnie chodzimy na wystawy. Odwiedzamy parki rzeźb i inne ciekawe miejsca związane ze sztuką. Staramy się szukać takich, które pozwalają dosłownie i namacalnie jej doświadczać.






I tak mogłabym wymieniać i wymieniać.
Tworzenie jest ogromnie ważne w życiu człowieka. Każdy z nas jest ARTYSTĄ, każdy bez wyjątku.
Nie bójmy się, dajmy również i sobie możliwość pobrudzić się, bycia przez chwilę dzieckiem.
A dzisiaj pokazane prace stworzyła :






